– Tak...

  • Tacjana

– Tak...

27 February 2021 by Tacjana

– Myślałem, żeby na policję na ciebie donieść. I nawet trudno mi wybaczyć, że tego nie zrobiłem. Pieniądze pasterzowi porwać! Już trudno niżej upaść! Na katorgę by cię posłać, najodpowiedniejsze to dla złodziejki miejsce! Polina Andriejewna nie oponowała – nie miała argumentów. – I jeśli nie doniosłem na ciebie, zbiegłą czernicę i rozbójniczkę, do policji śledczej na całe imperium – a po rudości i piegach szybko by cię znaleźli – to tylko z wdzięczności za uleczenie. – Za co? – zdumiała się pani Lisicyna, sądząc, że się przesłyszała. – Jak się dowiedziałem od siostry Krystyny, że ty, powoławszy się na mnie, gdzieś pojechałaś, i zrozumiałem, coś sobie zamyśliła, od razu zdrowie mi się poprawiło. Zawstydziłem się, Pelasiu – cicho powiedział archijerej i od razu widać było, że wcale się nie gniewa. – Zawstydziłem się słabości swojej. Co to ja, płaczliwa starucha jestem? W pościeli się walam, dekokty panów doktorów po łyżeczce popijam. Owieczki swoje nieszczęśliwe w kłopotach opuściłem, wszystko na kobiece barki zwaliłem. I tak mi się wstyd zrobiło, że już następnego dnia zacząłem siadać, na czwarty się przeszedłem, na piąty trochę kolaską po mieście się przejechałem, a na ósmy zebrałem się w drogę, tutaj, do was. Profesor Schmidt, który z Pitra przyjechał, żeby mnie pochować, mówi, że w życiu nie widział takiego szybkiego wyzdrowienia po naderwaniu mięśnia sercowego. Wyjechał do stolicy bardzo z siebie dumny. Teraz za wizyty i konsultacje jeszcze więcej zaczną mu płacić. A wyleczyłaś mnie ty, nie on. Polina Andriejewna chlipnęła i ucałowała chudą białą rękę przewielebnego. On zaś pocałował ją w przedziałek na głowie. – Patrzcie ją, jak to się naperfumowała – zawarczał biskup, już nie udając, że jest zły. – No dobrze, o sprawie mów. Pani Lisicyna wyciągnęła list zza pazuchy. – Lepiej przeczytaj, ojcze. Tu jest wszystko najważniejsze. Co wieczór dopisywałam. Wyjdzie krócej i jaśniej, niż gdybym opowiadała. A może mam ustnie? Mitrofaniusz włożył binokle. – Daj, przeczytam. Jak czegoś nie zrozumiem – będę pytał. Ze wszystkimi dopiskami, które uzbierały się w ciągu tygodnia, list wyszedł długi na prawie dziesięć stron. Niektóre wiersze tu i ówdzie podmokły, rozpłynęły się. Kareta przystanęła. Mnich-woźnica zdjął kołpak i zapytał: – Dokąd wasza przewielebność każe? Z miasta już wyjechaliśmy. – Do lecznicy doktora Korowina – powiedziała Polina Andriejewna półgłosem, żeby nie przeszkadzać czytającemu. Ruszyli dalej. Pani Polina z żałością przyglądała się zmianom, jakie w twarzy władyki spowodowała choroba. Och, za wcześnie wstał z łóżka. Żeby znów z tego nie było jakiegoś nieszczęścia. Ale z drugiej strony – od bezczynnego leżenia w pościeli tylko by mu się pogorszyło. W pewnym miejscu przewielebny krzyknął, jakby z bólu. Polina Andriejewna domyśliła się: przeczytał o Aloszy. Wreszcie władyka odłożył arkusiki i zamyślił się posępnie. Pytać nie pytał – widać sensownie wszystko było wyłożone. Wymamrotał: – A ja, staruch bezużyteczny, pigułki łykałem, chodzić się uczyłem... Ech, wstyd. Pani Polinie spieszno było porozmawiać o sprawie. – Mnie, władyko, zagadkowe powiedzenia starca Izraela spokoju nie dają. Wynika z nich przecież... – Zaczekaj no ze swoimi zagadkami. – Mitrofaniusz machnął na nią ręką. – O tym później porozmawiamy. Najpierw najważniejsze: Matiuszę chcę widzieć. Jak z nim, źle? – Źle. Dzień ostatni. Południe – Bardzo źle – potwierdził doktor Korowin. – Z każdym dniem trudniej się do niego przebić. Entropoza postępuje. Dzień po dniu chory staje się bardziej bezwolny i bierny. Nocne

Posted in: Bez kategorii Tagged: ewelina cnota, jestem kochanką księdza, artystyczne zdjecia na instagrama,

Najczęściej czytane:

Matthew jednak nie odniósł takiego wrażenia, kiedy odwiedził je

w ubiegłym tygodniu. Nawet przed pożarem Chloe wydawała się spięta, a podczas tych kilku późniejszych spotkań wyraźnie czuł, że dzieli go od niej solidny, choć niewidzialny mur. Chloe jeszcze w ... [Read more...]

Tanner wyciągnął rękę.

- Sztama. Uścisnęła jego dłoń i od razu poczuła, jak po jej ciele przebiega znajomy dreszcz. ... [Read more...]

nią działał.

Przeszła ulicę State, minęła szpital i zaczęła schodzić w dół wzgórza. Tuż przy wejściu do portu dumnie wznosiła się w niebo wieża zbudowana z okazji dwóchsetlecia ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 autonaprawy.zgora.pl

WordPress Theme by ThemeTaste