- Nasza winda nie działa - zauważył głupio. - Od lat
jest przeznaczona do likwidacji. - I bardzo słusznie. Ona wisi dosłownie na włosku, w każdej chwili może spaść. 111 Lizzie usłyszała jakiś dźwięk... skrzypnięcie drzwi - jedno, drugie - na dole. Serce skoczyło jej z radości, poczuła, jak stara winda zadygotała... i znowu zastygła. Kroki na schodach. Czyje? ~ lizzie? Głos Robina. Dzięki Bogu! - Robin, jestem uwięziona! - krzyknęła. - W szybie windy! - O Boże! Lizzie po raz pierwszy uśmiechnęła się, zapominająć natychmiast o bólu i strachu. - Musisz bardzo uważać! Na najwyższym piętrze jest otwarta bramka, a ja siedzę dwa piętra niżej, na daszku windy. - Boże Wszechmogący! Po chwili w otwartej bramce na górze zobaczyła jego twarz i ramiona. - Uważaj - upomniała go znowu. - Szkoda, że ciebie nikt nie przestrzegł. Wargi Lizzie drgnęły w uśmiechu. - Jak się dowiedziałeś, że tu jestem? - Clare Novak mi powiedziała. - To ona mnie zepchnęła. Przyznała się do innych zabójstw... - Lizzie zagryzła wargi, żeby się nie rozpłakać. - Wiedziała o Christopherze, o tym, jakim jest mężem... - Słowa płynęły teraz niepowstrzymanym potokiem. - A kiedy zapytałam, skąd wie, kazała mi zapytać ciebie... Allbeury milczał. - Dlaczego tak powiedziała, Robin? Rozmawiałeś z nią o tym? - Oczywiście, że nie. Lizzie, jesteś ranna? - Nie tak bardzo, jak mi się zdawało. - Nabrała tchu. -Teraz, jak już jesteś, czuję się lepiej. - Dzięki Bogu i za to - rzekł, ogarniając wzrokiem scenę. - Pewnie nie dasz rady wspiąć się po linie? - To kabel, nie lina. I wygląda dość niepewnie, nie mam do niego zaufania. - Hmm. - Robin, dlaczego Clare to powiedziała? - Lizzie czuła, że nie może tego odpuścić, musi wiedzieć już teraz, w tej chwili, czy ten człowiek jest godzien zaufania czy nie. - Skąd wiedziała o Christopherze? - Mogła znaleźć pewne informacje... bardzo niewiele... w moim komputerze. Włamała się do