- Ty sukinsynu! -powiedziała Rainie. Amity poświecił, a Rainie zaczęła
przyglądać się pasowi przez szkło powiększające. - Jest! Tutaj! W chwili zderzenia samochodu ze słupem telefonicznym pas się napiął i rozciągnął. Widać było wyraźnie, w którym miejscu ciało bezwładnie naparło na pas. - Poznaj pasażera! - krzyknęła triumfalnie Rainie, a po chwili dodała: - Och, Quincy, tak mi przykro! 15 Society Hill, Pensylwania Wchwili, gdy Bethie otworzyła drzwi frontowe, system alarmowy zapiszczał ostrzegawczo. Przekroczyła próg i podeszła do klawiatury. Jak zwykle najpierw wprowadziła kod odbezpieczający, a potem zażądała przeglądu poszczególnych stref. Wszędzie panował spokój. Tristan zamknął za nią drzwi. - Niezły system - skomentował. - Wierz lub nie, ale w ramach umowy rozwodowej mój były mąż ma do końca życia dbać o bezpieczeństwo swoich córek i mnie. Quincy ma taką pracę, że wszędzie widzi maniakalnych zabójców. - Nigdy nic nie wiadomo - stwierdził Tristan. - Możliwe. - Bethie postawiła koszyk obok stolika przy wejściu. Trzeba go wyczyścić, ale to może poczekać do następnego ranka. Zaczęła nucić, myśląc o tym, że mogłaby zbudzić się u boku Tristana, oraz o tym, co mogliby w łóżku zjeść na śniadanie. Kiedy ostatni raz robiła naleśniki albo omlet? Kiedy ostatnio zaczynała dzień inaczej niż od czarnej kawy i grzanki? Była taka szczęśliwa, że pojechała na wycieczkę z Tristanem. Była jeszcze szczęśliwsza dlatego, że wreszcie zrobiła coś, co być może znów pozwoli jej normalnie żyć. Zerknęła obojętnie na automatyczną sekretarkę i ze zdumieniem stwierdziła, że nagranych było aż osiem wiadomości. - Pozwolisz? - spytała, wskazując gestem na wyświetlacz. - To potrwa chwilę. - Ależ oczywiście. Masz może sherry? Nalałbym nam po kieliszku. Bethie skierowała go do barku w jadalni, mając nadzieję, że sprzątaczka odkurzyła kryształową karafkę. Ostatnio Bethie piła sherry pięć lat temu, ale ostatecznie był to wieczór nowego początku. Wzięła notatnik i wcisnęła guzik. 108 Pierwszej wiadomości nie było. Ktoś zadzwonił dziesięć po siódmej i odłożył słuchawkę. Spóźnił się tylko trochę, bo Bethie wyszła na spotkanie z Tristanem dosłownie chwilę wcześniej. Potem znów ktoś odłożył słuchawkę. I jeszcze raz. W końcu odezwał się głos Pierce'a: Musimy pogadać - powiedział rzeczowo jej były mąż. - Na temat Mandy. Bethie zmarszczyła brwi. Ogarnął ją niepokój i ciarki przebiegły po plecach. Znów ktoś odłożył słuchawkę. Jeszcze raz. I jeszcze raz. Poczuła niepokojący skurcz w brzuchu. Nie wiadomo dlaczego zaczęła szykować się na cios, jakby miało zdarzyć się coś złego. Znowu odezwał się głos Pierce'a: Elizabeth, cały dzień próbuję się dodzwonić. Szczerze mówiąc, martwię się o ciebie. Odezwij się bez względu na to, o której odbierzesz tę wiadomość. Są nowe szczegóły. Poza tym chyba powinniśmy porozmawiać o Tristanie Shandlingu. Chciałem go sprawdzić, ale okazało się, że ktoś taki w ogóle nie istnieje. Zadzwoń. Bethie podniosła wzrok. Usiłowała ściszyć sekretarkę, ale było już za późno. Tristan stał w drzwiach, trzymając w dłoniach kieliszki i patrząc na nią z zaciekawieniem. - Prosiłaś Pierce'a, żeby mnie sprawdził? Skinęła bez słowa. Krew odpłynęła jej z twarzy. Nagle poczuła, że nogi się pod nią uginają.